Po długim oczekiwaniu nadszedł w końcu ten dzień 11.05.2013r wraz z kolegą ruszamy nad ,,Stary Staw’’ po pokonaniu 300km na miejscu jesteśmy około godziny 11:30 mamy zarezerwowane stanowisko nr 3 szybko rozpakowaliśmy sprzęt i wywieźliśmy zestawy w piękną zatokę po drugiej stronie kładąc je na różnych głębokościach (dostaliśmy mapkę z zaznaczonymi głębokościami więc nie sondowaliśmy już dna) ale w odległości nie większej niż 5m od brzegu. Już po drodze snułem plan co założyć na włos postawiłem na różnorodność: 1.Gruby Pellet halibutowy i maleńki popup ananas 2. Jeden duży popup 20mm Ananas & ryba 3. Kulka tonąca 22mm banan Radek zakłada gulasz karpiowy kulka tonąca oraz pływaka z japońskiej kałamarnicy. Bierzemy się za rozbijanie obozu i nagle słyszę głośne pipipi odjazd u mnie na środkowym kiju (popup ananas& ryba) nie wierze minęło 25 minut od wywózki biegnę do wędki i zaczynam hol ryba nie poddaje się i walczy do końca po kilku minutach mamy pierwszego karpia waga pokazuje 9.30kg po krótkiej sesji zdjęciowej ryba wraca do wody.
Szybko wywożę zestaw i wracamy do rozbijania namiotu po 5 minutach znowu odjazd na środkowym kiju ryba walczy jeszcze mocniej od poprzedniej po wylądowaniu karpia waga pokazuje 8,50kg jestem w głębokim szoku ponownie wywożę gdy łódka dociera w miejsce docelowe znowu odjazd tym razem lewy kij i kulka bananowa wyjmujemy kolejnego karpia o masie 7,80kg ryba przepięknie ubarwiona stroszy się do zdjęcia jak okoń, okazuję się że nie ma żadnych śladów po hakach czyli złapana po raz pierwszy satysfakcja tym większa. Nie mija 10 minut kiedy odzywa się Radka sygnalizator po udanym holu ląduję karpika około 5kg przybijamy piątkę sezon choć bardzo późno to oficjalnie otwarty, wieziemy zestaw a tymczasem u mnie znowu branie tym razem na Pellet po podniesieniu kija czuję potężny opór ryba szoruje mocno po dnie i prawie nie daję się ruszyć czuje strzały ogona o żyłkę w myślach mówię sum! Prawie do końca emocjonującego holu byłem przekonany że mam suma dopiero pod brzegiem pokazuje nam się karp hol trwał 10minut ryba tak mnie zmęczyła że przy następnej modliłbym się o pas do pompowania waga pokazuje 11,60kg krótka sesja i ryba wraca w doskonałej kondycji do wody.
Po tych emocjach na branie karpia przyszło nam czekać 48godzin w między czasie łapiemy tylko kilka kilogramowych karasi. Wieczory spędzaliśmy na długich rozmowach w domku karpiowym z właścicielką oraz nowo poznanymi kolegami, atmosfera była super i tworzyli ją wspaniali ludzie jakimi okazali się być karpiarze z Wielkopolski, właściciele również są bardzo życzliwi i sympatyczni czuliśmy się po prostu jak w domu. Wracając do karpi po tak udanym początku 48h bez ryby czyli coś jest nie tak. Poza tym nie pierwszy raz odczuliśmy że karpiarstwo uczy pokory postanowiłem zmienić jeden zestaw na kulkę tonącą banan&ryba i podczas wywózki dodałem kilka pokruszonych kulek na pozostałe zestawy daliśmy po troszku boostera okazało się to u mnie strzałem w dziesiątkę po kilku godzinach od wywózki w samo południe słyszę upragnione pipipi odjazd na nowo założoną kulkę Banan&ryba wyskakuje z namiotu w samych skarpetach i po kilku minutach ciężkiej walki w pełnym słońcu wyjmujemy karpia o masie 10kg od tej pory o różnych godzinach i w dzień i w nocy mam brania łowię karpie w przedziale 10-12kg w sumie przez cały pobyt mam ich 11 i 2 się wypięły jednak mój kolega nie ma szczęścia postanawiamy zostać o jedną dobę dłużej czyli do 16.05 Radek zmienia swoje przynęty na to samo co ja i kładziemy jego zestaw dosłownie 2 metry od mojego. Siadamy z Olą do pysznej (z resztą jak wszystkie posiłki) pożegnalnej kolacji i koło 22 żegnamy się i idziemy spać o 24 mam branie niestety zanim się wygramoliłem z namiotu ryba zdążyła pozbyć się haka nie wywożę zestawu gdyż wcześnie rano musimy się zbierać chcę się wyspać bo daleka droga przed nami. Kiedy tylko zapadam w głębszy sen słyszą kolejne branie u siebie jest koło 2 w nocy wyskakuje z namiotu tym razem jest! Czuje niesamowitą siłę po drugiej stronie już wiem że to nie żarty budzę Radka po około 25 minutach przeciągania liny, karp trafia na mate już wiem że to moja życiówka waga po odjęciu worka do ważenia wskazuje 15,10kg radość ogromna tym bardziej że ryba nigdy nie była złapana adrenalina długo nie pozwala mi zasnąć. Koło godziny 4 słyszymy kolejny odjazd tym razem Radek doczekał się swojej szansy asystuję mu od samego początku do końca i trzymam kciuki w końcu po 15minutach jego długo wyczekany karp również ląduje na macie waga pokazuję 12,50kg. Czyli jednej nocy obaj łapiemy swoje życiówki aż trudno uwierzyć ale jak wiadomo cierpliwość popłaca 😉 Rano budzimy się kompletnie nie wyspani ale szczęśliwi poza tym mam całe udo w siniakach od dolnika wędki to świadczy o sile ryb na ,,Starym Stawie’’ na pewno na zakończenie sezonu również tu wrócimy. Korzystając z okazji chcieliśmy również pozdrowić właścicieli i podziękować za cały pobyt. Pozdrawiamy również wszystkich nowo poznanych kolegów mamy nadzieje że kiedyś spotkamy się jeszcze w takim samym składzie dziękujemy za mile spędzony czas i do zobaczenia nad ,,Starym Stawem’’
Krystian Jakóbczyk i Radosław Mak